~ 3 lata później ~
Nora rozejrzała się po kuchni w poszukiwaniu listy zakupów, którą przygotowała sobie nawet nie pół godziny temu. Wydawało jej się, że zostawiła ją na stole. Nie, była wręcz pewna, że jeszcze przed chwilą ta zwykła kartka papieru tam leżała. Przecież nie mogła się od tak rozpłynąć w powietrzu! Wyszła z pomieszczenia i przeszła do salonu.
Może przez przypadek zaniosła listę tam i o tym zapomniała. Lucas półleżał na kanapie z nogami wyciągniętymi na stoliku do kawy i oglądał telewizję.
Najpierw przeszukała papiery leżące na komodzie, potem podeszła do stolika. Przerzuciła leżące na nim gazety w nadziei, że może gdzieś tam się zawieruszyła. Przeskoczyła nad nogami Hiszpana i podniosła nawet poduszki leżące na kanapie.
- Co ty wyprawiasz skarbie?
Może przez przypadek zaniosła listę tam i o tym zapomniała. Lucas półleżał na kanapie z nogami wyciągniętymi na stoliku do kawy i oglądał telewizję.
Najpierw przeszukała papiery leżące na komodzie, potem podeszła do stolika. Przerzuciła leżące na nim gazety w nadziei, że może gdzieś tam się zawieruszyła. Przeskoczyła nad nogami Hiszpana i podniosła nawet poduszki leżące na kanapie.
- Co ty wyprawiasz skarbie?
- Szukam listy zakupów. Nie widziałeś może? Taka różowa kartka w kratkę.
- A wiesz co? Młody miał taką i szedł do przedpokoju. Chyba.
- Dziękuję - cmoknęła Lucasa w policzek i poszła za synem - Javi co ty wyprawiasz?
- Idę z tobą na zakupy.
- A nie miałeś czasem do dokończenia kolorowanek na jutro do przedszkola?
- Tata mi pomógł i już wszystko zrobiłem. Nawet wziąłem twoją listę z kuchni. Mogę? - uśmiechnął się do niej delikatnie - Proszę proszę proszę!
- Będę daleko szła, do tego dużego sklepu. Dasz radę w obie strony? Nie będę cię nosić.
- Dam radę, jestem już duży mamusiu - usiadł na podłodze i zaczął zakładać sobie buty.
Nora schowała listę do torebki, założyła szpilki i rozpuściła włosy. Wyjęła z szafy bluzę Javiego i wciągnęła mu przez głowę.
- No, możemy już iść. Lucas wychodzimy!
- Tylko pamiętaj, że o 16 mamy ostatnie spotkanie przedślubne spotkanie w restauracji!
- Wiem, będziemy wcześniej.
- No to bawcie się dobrze!
- Pa tato!
Wyszli z domu i zeszli schodami na dół. Javier wziął Norę za rękę i poszli razem do supermarketu.
- Mamo mamo kupisz mi je?! - jakiś mały chłopiec trzymający w rączkach ogromne pudło płatków czekoladowych wpadł na niego i przewrócił się na sklepowe płytki. Jęknął z bólu i złapał się za kolano.
Gerard ukucnął przed nim.
- Nic ci się nie stało?
Chłopiec pokiwał głową, jednak w jego oczach pojawiły się pierwsze łzy. Po chwili szlochał cicho, a ja jego kolanie pojawił się wielki siniak.
- Przepraszam mały, nie zauważyłem cię! Ci, nie płacz! - piłkarz rozejrzał się w koło przerażony. Nie znał się na dzieciach i nie wiedział, co ma zrobić, by go uspokoić.
Już miał ochotę ukraść jakiegoś cukierka, byleby by tylko wywołać na jego twarzy uśmiech, jednak nie zdążył. Do dziecka podbiegła jakaś młoda kobieta i wzięła go na ręce.
- Skarbie co się stało? Nie płacz, pamiętasz co tata mówił?
- Do wesela się zagoi, a wesele jest za dwa tygodnie - uśmiechnął się przez łzy - A dwa tygodnie to długo?
- Bardzo szybko minie kochanie - cmoknęła go w nos i postawiła na ziemię.
Gerard zamarł. Miał wrażenie, że skądś ją znał. Ta postawa, sposób chodzenia, ten głos. Wszystko przypominało mu o tej, przez którą wyjechał z Barcelony. Myślał, że trzy lata wystarczyły, by zapomnieć o miłości jego życia, jednak zwykła kobieta spotkana w sklepie, która tylko ją przypominała, sprawiła, że uczucia znowu wróciły. One nigdy nie zniknęły, po prostu ukryły się gdzieś w głębi jego serca. On nigdy nie przestanie kochać Nory. Ta kobieta, to nie mogła być ona! Nora nie ma włosów do ramion, a co najmniej do połowy pleców, na co dzień nie nosi też szpilek, tylko trampki. Ale przecież ten głos i ta figura... Nie wiedział, co myśleć.I czy ona nie nazwała tego chłopca Javi? Czy synek Nory nie miał na imię Javier?
Nagle poczuł się, jakby znowu mógł się ruszać. Prawie że pobiegł za znikającą już w sąsiedniej alejce kobietą. Musiał się chociaż przekonać. Nie chciał potem żałować, że zmarnował okazję ponownego spotkania. Tak bardzo się śpieszył, że nie zauważył koszyka stojącego na jego drodze i wpadł na niego. Narobił takiego hałasu, że chłopiec się odwrócił.
- Mamusiu zobacz, ten pan się przewrócił! - pociągnął ją za rękę w stronę piłkarza, który przeklinał pod nosem koszyk, który nagle wyrósł na jego drodze - Choć pomożemy mu wstać, on mi pomógł, jak się przez niego przewróciłem.
Podbiegł do Geriego i wyciągnął do niego rączkę.
- Pomogę panu wstać - kiedy Geri uścisnął jego dłoń, wykrzywił się i zrobił się cały czerwony na twarzy z wysiłku.
- Może ja to zrobię - Nora podeszła i postawiła piłkarza na nogi - Nic się panu nie...? O mój boże... - wyszeptała, gdy ten podniósł na nią swoje oczy - Nie, to niemożliwe, nie nie nie nie.
- Nora! - na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Miał rację, że to ona! - Jakie spotkanie!
- Nie, to nie może być prawda - zamknęła oczy i oddychała ciężko. On nie mógł pojawić się w jej życiu ponownie, nie teraz! To był najgorszy moment, jaki mógł sobie wybrać. Wszystko w jej życiu było ułożone, była szczęśliwa, jego powrót wszystko zniszczy.
Otworzyła jedno oko i mimowolnie uśmiechnęła się. Gerard nic się nie zmienił, no może trochę wyprzystojniał i zmężniał. A o ścinaniu włosów nadal zapominał i kosmyki nachodziły mu na uszy. Cholera, o czym ona myślała?! Za dwa tygodnie wychodzi za mąż i to nie za swojego byłego chłopaka, który tak prawdę mówiąc nigdy nim nie był!
- Mamusiu co to za pan? - Javi wyrwał Norę z zamyślenia.
- To...
- Jestem wujek Gerard - uśmiechnął się do niego.
- Nie mam takiego wujka - spojrzał na Norę z niepokojem.
- Hmm, masz synku, tylko ten wujek był daleko i właśnie wrócił? - ostatnie słowa skierowane były do wpatrującego się w nią Hiszpana.
- Barca sobie o mnie przypomniała i kupili mnie za wielkie pieniądze.
- Czy tego już kiedyś nie było?
- Tak. Oni się nigdy nie nauczą, że super wychowanków się nie sprzedaje, bo potem ich powrót drogo kosztuje - zaśmiał się - To co tu robicie?
- Wybraliśmy się na drobne zakupy - wsadziła małego do wózka i ruszyła wzdłuż półek z Gerardem u boku.
- To było głupie pytanie. Ale czekaj, ty i zakupy?
- Musiałam się wyrwać z domu, a i tak trzeba je było zrobić, no to się poświęciłam - wzruszyła ramionami.
- Wujku będziesz na ślubie? Wszyscy będą, nawet wujek Sergi przyjedzie z Niemiec.
- Wychodzisz za mąż? - spojrzał na Norę i starał się ukryć przerażenie, jakie go ogarnęło. Wszystko, tylko nie to! Choć w sumie za późno już na rozpacz, utracił ją dawno i wiedział, że ułożyła sobie życie z ojcem chłopca, który właśnie uśmiechał się do niego szeroko.
Nora zmieszana oderwała dłoń od wózka i pomachała nią pokazując pierścionek zaręczynowy.
- Jesteśmy prawie cztery lata razem, mamy dziecko, najwyższa na to pora - uśmiechnęła się, ale wyszło to jakoś blado. Uśmiech nie dotarł do jej oczu. Cieszyła się z tego ślubu, jednak powrót Gerarda rozbudził w niej dawno ukryte uczucia. Nie chciała ich, już raz się ich wyrzekła.
- Faktycznie, już na to pora- mruknął.
Gerard towarzyszył im do kas. Los ich ze sobą na nowo połączył, nie mógł się mu sprzeciwiać. Obserwował właśnie chłopca, jak zajadał się z zadowoleniem batonikiem, za który Hiszpanka przed chwilą zapłaciła, gdy usłyszał jej jęk i ciche " cholera jasna".
- Wszystko w porządku?
- No właśnie nie. Mam za czterdzieści minut ostatnie przedślubne spotkanie w restauracji, w której planujemy wesele i muszę na nie iść z Lucasem. Moja przyjaciółka Estella, pamiętasz Estellę, nie? - pokiwał głową. Cicha, niepozorna, zupełne przeciwieństwo Nory - Ona miała się nim zaopiekować, ale dostała silnej migreny i nie da rady. Nie mam co teraz zrobić z Javim - poczochrała małemu włosy i zapłaciła za zakupy.
Gerard wziął siatki i ruszył do wyjścia.
- Może ja pomogę? Mogę go popilnować przez godzinę czy dwie. Myślę, że nie narozrabiam. Może nie aż tak bardzo.
- Naprawdę byś mógł? - jej twarz rozjaśniła się.
- Jasne, nie ma problemu.
- Dziękuję ci - spojrzała na syna - Javi, ciocia Estella jest chora, zostaniesz z wujkiem Gerardem, dobrze?
- A co będziemy robić?
- A na co masz ochotę?
- Na lody. Mam już cztery lata i mama pozwala mi je jeść więcej jak dwa razy w tygodniu.
- No to pójdziemy na lody - Geri uśmiechnął się i nagle ogarnęło go przerażenie. W co on się pakuje?! Przecież nie zna się na dzieciach! Ale dla Nory zrobi wszystko.
- Wujku, a lubisz czekoladowe?
- Lubię.
- To kupimy sobie po dwie gałki. Mamusiu dasz mi pieniążka?
- Tak - wyjęła z portmonetki banknot i podała go piłkarzowi - Wujek schowa, żebyś nie zgubił i da ci przy kasie, to zapłacisz.
- Super! - puścił jej rękę i pobiegł przed siebie przestraszyć gołębie.
- Javi tylko uważaj na siebie! To na pewno nie będzie problem? - zwróciła się do piłkarza.
- Nie, spokojnie. Wakacje mam, więc nie robię nic specjalnego.
- Jakby tylko coś się działo, to od razu dzwoń do mnie. Nie zmieniłam numeru, masz go jeszcze?
- Mam - weszli na klatkę i ruszyli schodami na górę.
Javi tupał głośno wbiegając po schodach i wpadł do mieszkania krzycząc.
- Tato tato jestem! A ciocia Estella jest chora i pójdę z wujkiem na lody! A mama kupiła mi batonika!
- Ej powoli, spokojnie, wytłumacz mi - Lucas wziął go na ręce i poszedł do przedpokoju, gdzie zastał Gerarda.
- Dzień dobry - piłkarz przywitał się i jak gdyby był u siebie, ruszył do kuchni zostawić siatki z zakupami.
- Nora, kto to jest? - Lucas zapytał cicho narzeczoną.
- Gerard wrócił do Barcelony.
- A możesz mi powiedzieć, co on robi w naszym domu?
- Wujek będzie mnie pilnował i pójdziemy na lody! Też lubi czekoladowe, wiesz? - uśmiechał się szeroko.
- Nora o co tu chodzi?
- Lucas spokojnie - westchnęła i przeczesała włosy - Estella dostała migreny, a Gerard zaproponował, że go przypilnuje.
- Ale... to twój były.... nasz syn..
- Nie ma teraz na to czasu, weź kurtkę i wychodzimy.
Lucas postawił chłopca na ziemi i przygotował się do wyjścia.
- Synku, bądź grzeczny i słuchaj się wujka - pocałowała go w czoło - Gerard to my idziemy! Wrócimy jak najszybciej, jakby co to dzwoń!
Zarzuciła na siebie płaszcz, bo zaczęło się robić chłodno i wyszła z mieszkania, zostawiając piłkarzowi w zamku klucze. Zamknęła drzwi i zatrzymała się na chwilę.
Właśnie zostawiła Gerarda z chłopcem, który był jego synem. Jej kłamstwo w każdej chwili mogło wyjść na jaw. Miała ogromną nadzieję, że piłkarz nie jest spostrzegawczy i nie zauważy, że Javi zupełnie nie jest podobny do Lucasa. Los sobie z niej zakpił i mały był mniejszą kopią Deulofeu. Nawet zaczynał juz grać w piłkę i myślała nad zapisaniem go do La Masii.
Nora pokręciła lekko głową i nakazała sobie w myślach, by przestała się zamartwiać. Nie miała teraz na to czasu, musiała iść na spotkanie, Lucas czekał na nią na dole, pewnie już wyprowadził samochód z podziemnego parkingu.Miała jednak przeczucie, że z tego wyniknie coś niedobrego.
*
- Mama! - Javi podbiegł do Nory i przytulił się do jej nóg.
- Cześć synku - zmierzwiła mu włosy i usiadła na piasku obok Gerarda.
- Mogę się jeszcze trochę pobawić? - skinęła głową, a mały pobiegł z powrotem na znajdujący się obok miejsca, gdzie siedzieli, wielki plac zabaw.
- Grzeczny był? - zwróciła się do piłkarza.
- Jak zawsze. Mimo mojego zerowego doświadczenia z dziećmi, dogaduję się z Javim świetnie - Nory nie dziwiło to zupełnie. Ojciec z synem powinien mieć dobry kontakt - Jutro też posiedzieć z małym?
- Gerard mam wyrzuty sumienia, że tak cię wykorzystuję i przeze mnie nie masz wakacji.
- Mówiłem ci już chyba milion razy, że to żaden problem! Naprawdę lubię spędzać czas z małym. Fajnie jest być wujkiem... to prawie jak bycie ojcem....
Gdyby tylko znał prawdę. Minęło tak wiele czasu, a ona nadal nie odważyła się mu powiedzieć. I chyba nigdy już tego nie zrobi. Skomplikowałoby to zbyt wiele spraw w jej życiu. Skoro nie poznał prawdy po narodzinach, to już się to nie stanie.
To, że zajmował się ich synem z własnej woli bardzo wszystko komplikowało. Kiedy Javier się urodził, chciała wychowywać go sama, ewentualnie z Lucasem. Jednak teraz, gdy przygotowania do ślubu absorbowały cały jej wolny czas, musiała skorzystać z pomocy piłkarza. Obawiała się jednak dwóch rzeczy. Tego, że Gerard w końcu sam się domyśli i będzie dowodził praw do Javiego w sądzie oraz tego, że mały zbyt bardzo przywiąże się do piłkarza i zrobi jej histerię, gdy dowie się po ślubie, że wyprowadzają się z Barcelony i więcej nie zobaczy wujka. Musi wytrzymać jeszcze półtora tygodnia, a po przeprowadzce wszystko wróci do normy.
- Czyli mogę ci go podrzucić jutro po przedszkolu?
- Pewnie, która to będzie?
- Myślę, że tak po piętnastej. Ale nie, cholera!
- Co się stało?
- Na czternastą trzydzieści mam jutro jakąś przymiarkę sukni. Nie wyrobię się przed zamknięciem przedszkola. Carlos też tego nie zrobi, bo pracuje. Jeju!
- Nora spokojnie - uśmiechnął - Ja go odbiorę, to żaden problem. Tylko powiedz tym paniom tam, kim jestem, żeby nie było, że ci dziecko chce ukraść.
- Dobry pomysł. Tylko żebym nie zapomniała. Przez ten ślub jestem ciągle w biegu, ciągle pojawia się coś nowego do załatwienia, co chwilę coś mi wylatuje z głowy. Dzisiaj na przykład zeszłam już na dół do auta, odpaliłam i miałam ruszać, kiedy zdziwiłam się, że jest jakoś cicho. I wiesz co? Zeszłam na dół i zostawiłam Javiego samego w domu! Co ze mnie za matka? - schowała twarz w dłoniach.
- Najlepsza - popatrzył na nią z uśmiechem i objął ją delikatnie - Javi mi powiedział, że jego mamusia jest najfajniejsza na świecie. I tak między nami, to ja się z nim zgadzam. Każdemu zdarzają się wpadki, ale najważniejsze jest to, by się nimi nie przejmować i umieć się z nich śmiać.
Piłkarz miał rację. Każdemu może się coś przytrafić. Jeszcze półtora tygodnia i na powrót będzie mamą na medal.
Oparła głowę na piersi Gerarda i zapatrzyła się morze. W tamtej chwili czuła się, jakby te cztery lata rozłąki nigdy się nie wydarzyły. W jego ramionach było jej tak znajomo, tak bezpiecznie, tak cudownie. Pamiętała jego dotyk, jego zapach, to, jak jego oddech ogrzewał jej policzek. Potrafiłaby wymienić setki chwil, podobnych właśnie do tej.
- Pamiętasz jak kiedyś przyszliśmy na ten plac zabaw? - Gerard wyszeptał do jej ucha - Szalałaś na karuzeli przez dobre pół godziny...
- A potem siedzieliśmy tu i oglądaliśmy zachód słońca...
- Zupełnie, jak teraz...
- Tak... - bała się na niego spojrzeć. Czuła, jak jego wargi delikatnie muskały jej ucho, gdy do niej szeptał. Serce biło jej, jak oszalałe...Gerard, jej Geri...
W torebce rozległ się dźwięk telefonu sygnalizujący nową wiadomość. Wyswobodziła się delikatnie z ramion piłkarza, by odczytać smsa.
Geri czuł się, jakby miało mu pęknąć serce. Przez krótką chwilę na nowo tulił do siebie cały swój świat. Kochał Norę najmocniej na świecie i widział, jak wiele stracił przez źle podjęte decyzje. Przez krótką chwilę miał ukochaną osobę znowu przy sobie, jednak chwila już minęła. I nie wróci więcej. Musiał pogodzić się ze smutnym faktem, że ona już nigdy więcej nie będzie jego i że już nie wolno mu jej tak przytulać. Jedyne, co mu pozostało, to żyć marzeniami.
- To Carlos. Pyta się za ile wrócę z małym, bo przygotowuje kolację. Więc chyba będę się już zbierać. Dziękuję, że popilnowałeś Javiego.
- Nie ma sprawy - podniósł się, gdy Nora też to zrobiła. Otrzepał dłonie z piasku i podał jej torebkę - Do zobaczenia jutro.
- Tak, do jutra - uśmiechnęła się
Chciał ją przytulić na pożegnanie, jednak doszedł do wniosku, że to nie na miejscu i cofnął się w pół kroku. Wyszło trochę niezręcznie. Ostatecznie pomachał jej ręką i stał jak debil, obserwując, jak Nora woła synka, a potem idzie z nim za rękę na parking.
Spieprzył najważniejszą sprawę w życiu.
- Mamusiu jestem! - Javi wpadł w ramiona Nory, gdy Hiszpanka tylko otworzyła drzwi od domu.
- No cześć kochanie - pomogła mu zdjąć buty, a chłopiec od razu pobiegł dalej do mieszkania. Spojrzała na Gerarda z wyrzutem - Spóźniliście się.
- Wiem, wiem, przepraszam. Tylko błagam nie bij! - udał, że się kuli przerażony, co wywołało uśmiech na jej twarzy - Sama jesteś?
- Tak, Lucas poszedł gdzieś na piwo z kolegami. Może wejdziesz?
Rozpromienił się. Zaprosiła go do siebie! Nie powinien się napalać, ale zaprosiła go do siebie! Spędzą razem wieczór, tak jak kiedyś, sami, we dwoje...
- Mamusiu, gdzie moja piżamka?
Cudowne marzenie Gerarda prysło niczym mydlana bańka. Już nigdy nie będą razem, przy Norze już zawsze będzie Javi, którego wręcz uwielbiał, jednak w tej chwili naprawdę chciał, by nigdy się nie pojawił. By nie był tym, co już na zawsze będzie łączyć jego ukochaną z Lucasem.
- Wrzuciłam ją do prania, jak będziemy szli się myć, to dam ci nową.
Pokiwał głową i pobiegł z powrotem do swojego pokoju.
- Będę się już zbierał. Myślę, że to nie pora na odwiedziny - wskazał głową miejsce, gdzie zniknął chłopiec - Dobranoc.
- Dobranoc Geri.
Gdy drzwi zamknęły się za piłkarzem Nora poszła do pokoju swojego synka. Przestąpiła nad wszystkimi porozrzucanymi samochodami i kucnęła naprzeciwko niego.
- Co zjesz na kolację?
- Nic.
- Jak to nic?
- Wujek Gerard mi zrobił kanapki buźki i zjadłem aż trzy - powiedział dumnie i poklepał się po brzuszku - Chyba pęknę mamusiu.
Roześmiała się i wyjęła z szuflady komody piżamkę.
- Skoro już jadłeś, to idziemy się myć i spać.
- A mogę się jeszcze pobawić?
- Tylko do czasu, jak nie napuszczę wody.
- A potem, jak już będę czysty?
- Wtedy już nie Javi. Wtedy już kładziesz się do łóżka, poczytam ci bajkę i idziesz spać.
- No, na dzisiaj już koniec - Nora zamknęła książkę i pochyliła się nad synkiem, by pocałować go w głowę na dobranoc.
- Poczekaj, jeszcze ci nie opowiedziałem, co robiłem dzisiaj z wujkiem.
- Jutro mi opowiesz kochanie.
- Nie, dzisiaj! Do jutra zapomnę.
- No dobrze - wywróciła oczami i usiadła z powrotem obok niego na łóżku - No to opowiadaj.
- Najpierw byliśmy na lodach, tam gdzie zawsze!
- Znowu byłeś na lodach? Nie za dużo już ich jesz?
- Ale dzisiaj tylko jedną malutką gałkę! Nie bądź zła mamusiu, proszę - przytulił się do niej.
- W tym tygodniu już więcej nie jedz.
- Już nie będę. Potem wujek zabrał mnie na spacerek. A jak wróciliśmy do domu, to zrobił mi te super kanapki i oglądaliśmy "Króla lwa". Nie chciałem wracać do domku, przed tym jak się film skończył, Nie bądź zła na wujka, że nie zjadłem kolacji w domu. On chciał bardzo wracać, żebyś nie była zła, ale ja nie chciałem. I się spóźniliśmy i jesteś zła - kończąc prawie miał łzy w oczach.
- Kochanie... - Nora poprawiła mu włosy - Ale ja przecież nie jestem zła na wujka.
- Nie?
- Nie.
- To dobrze - uśmiechnął się - A wiesz co mamusiu?
- Co?
- Wujek Gerard jest bardzo fajny. Chciałbym, żeby był moim tatą.
- Co? - Nora spojrzała na syna zaskoczona, a serce biło jej, jak oszalałe - Przecież Lucas to twój tatuś.
- Wiem. Ale wujek jest fajniejszy. Szkoda, że to nie on tu z nami mieszka.
- Nie wygaduj głupstw Javier. Widać, że zmęczony jesteś, pora spać.
Przykryła go dokładnie kołdrą i zgasiła lampkę stojącą na biurku.
- Ale nie zamykaj drzwi -wychodząc, usłyszała jeszcze szept syna.
Z dłonią na klamce odwróciła głowę i rzuciła na niego po raz ostatni okiem. Nawet jej syn intuicyjnie znał prawdę. Puściła ją i poszła do swojej sypialni. Z szafy wyjęła karton, którego nie miała w rękach od przeszło czterech lat. Wzięła do ręki pierwsze zdjęcie, a z jej oczu pociekły łzy.
Gdyby tylko znał prawdę. Minęło tak wiele czasu, a ona nadal nie odważyła się mu powiedzieć. I chyba nigdy już tego nie zrobi. Skomplikowałoby to zbyt wiele spraw w jej życiu. Skoro nie poznał prawdy po narodzinach, to już się to nie stanie.
To, że zajmował się ich synem z własnej woli bardzo wszystko komplikowało. Kiedy Javier się urodził, chciała wychowywać go sama, ewentualnie z Lucasem. Jednak teraz, gdy przygotowania do ślubu absorbowały cały jej wolny czas, musiała skorzystać z pomocy piłkarza. Obawiała się jednak dwóch rzeczy. Tego, że Gerard w końcu sam się domyśli i będzie dowodził praw do Javiego w sądzie oraz tego, że mały zbyt bardzo przywiąże się do piłkarza i zrobi jej histerię, gdy dowie się po ślubie, że wyprowadzają się z Barcelony i więcej nie zobaczy wujka. Musi wytrzymać jeszcze półtora tygodnia, a po przeprowadzce wszystko wróci do normy.
- Czyli mogę ci go podrzucić jutro po przedszkolu?
- Pewnie, która to będzie?
- Myślę, że tak po piętnastej. Ale nie, cholera!
- Co się stało?
- Na czternastą trzydzieści mam jutro jakąś przymiarkę sukni. Nie wyrobię się przed zamknięciem przedszkola. Carlos też tego nie zrobi, bo pracuje. Jeju!
- Nora spokojnie - uśmiechnął - Ja go odbiorę, to żaden problem. Tylko powiedz tym paniom tam, kim jestem, żeby nie było, że ci dziecko chce ukraść.
- Dobry pomysł. Tylko żebym nie zapomniała. Przez ten ślub jestem ciągle w biegu, ciągle pojawia się coś nowego do załatwienia, co chwilę coś mi wylatuje z głowy. Dzisiaj na przykład zeszłam już na dół do auta, odpaliłam i miałam ruszać, kiedy zdziwiłam się, że jest jakoś cicho. I wiesz co? Zeszłam na dół i zostawiłam Javiego samego w domu! Co ze mnie za matka? - schowała twarz w dłoniach.
- Najlepsza - popatrzył na nią z uśmiechem i objął ją delikatnie - Javi mi powiedział, że jego mamusia jest najfajniejsza na świecie. I tak między nami, to ja się z nim zgadzam. Każdemu zdarzają się wpadki, ale najważniejsze jest to, by się nimi nie przejmować i umieć się z nich śmiać.
Piłkarz miał rację. Każdemu może się coś przytrafić. Jeszcze półtora tygodnia i na powrót będzie mamą na medal.
Oparła głowę na piersi Gerarda i zapatrzyła się morze. W tamtej chwili czuła się, jakby te cztery lata rozłąki nigdy się nie wydarzyły. W jego ramionach było jej tak znajomo, tak bezpiecznie, tak cudownie. Pamiętała jego dotyk, jego zapach, to, jak jego oddech ogrzewał jej policzek. Potrafiłaby wymienić setki chwil, podobnych właśnie do tej.
- Pamiętasz jak kiedyś przyszliśmy na ten plac zabaw? - Gerard wyszeptał do jej ucha - Szalałaś na karuzeli przez dobre pół godziny...
- A potem siedzieliśmy tu i oglądaliśmy zachód słońca...
- Zupełnie, jak teraz...
- Tak... - bała się na niego spojrzeć. Czuła, jak jego wargi delikatnie muskały jej ucho, gdy do niej szeptał. Serce biło jej, jak oszalałe...Gerard, jej Geri...
W torebce rozległ się dźwięk telefonu sygnalizujący nową wiadomość. Wyswobodziła się delikatnie z ramion piłkarza, by odczytać smsa.
Geri czuł się, jakby miało mu pęknąć serce. Przez krótką chwilę na nowo tulił do siebie cały swój świat. Kochał Norę najmocniej na świecie i widział, jak wiele stracił przez źle podjęte decyzje. Przez krótką chwilę miał ukochaną osobę znowu przy sobie, jednak chwila już minęła. I nie wróci więcej. Musiał pogodzić się ze smutnym faktem, że ona już nigdy więcej nie będzie jego i że już nie wolno mu jej tak przytulać. Jedyne, co mu pozostało, to żyć marzeniami.
- To Carlos. Pyta się za ile wrócę z małym, bo przygotowuje kolację. Więc chyba będę się już zbierać. Dziękuję, że popilnowałeś Javiego.
- Nie ma sprawy - podniósł się, gdy Nora też to zrobiła. Otrzepał dłonie z piasku i podał jej torebkę - Do zobaczenia jutro.
- Tak, do jutra - uśmiechnęła się
Chciał ją przytulić na pożegnanie, jednak doszedł do wniosku, że to nie na miejscu i cofnął się w pół kroku. Wyszło trochę niezręcznie. Ostatecznie pomachał jej ręką i stał jak debil, obserwując, jak Nora woła synka, a potem idzie z nim za rękę na parking.
Spieprzył najważniejszą sprawę w życiu.
*
- Mamusiu jestem! - Javi wpadł w ramiona Nory, gdy Hiszpanka tylko otworzyła drzwi od domu.
- No cześć kochanie - pomogła mu zdjąć buty, a chłopiec od razu pobiegł dalej do mieszkania. Spojrzała na Gerarda z wyrzutem - Spóźniliście się.
- Wiem, wiem, przepraszam. Tylko błagam nie bij! - udał, że się kuli przerażony, co wywołało uśmiech na jej twarzy - Sama jesteś?
- Tak, Lucas poszedł gdzieś na piwo z kolegami. Może wejdziesz?
Rozpromienił się. Zaprosiła go do siebie! Nie powinien się napalać, ale zaprosiła go do siebie! Spędzą razem wieczór, tak jak kiedyś, sami, we dwoje...
- Mamusiu, gdzie moja piżamka?
Cudowne marzenie Gerarda prysło niczym mydlana bańka. Już nigdy nie będą razem, przy Norze już zawsze będzie Javi, którego wręcz uwielbiał, jednak w tej chwili naprawdę chciał, by nigdy się nie pojawił. By nie był tym, co już na zawsze będzie łączyć jego ukochaną z Lucasem.
- Wrzuciłam ją do prania, jak będziemy szli się myć, to dam ci nową.
Pokiwał głową i pobiegł z powrotem do swojego pokoju.
- Będę się już zbierał. Myślę, że to nie pora na odwiedziny - wskazał głową miejsce, gdzie zniknął chłopiec - Dobranoc.
- Dobranoc Geri.
Gdy drzwi zamknęły się za piłkarzem Nora poszła do pokoju swojego synka. Przestąpiła nad wszystkimi porozrzucanymi samochodami i kucnęła naprzeciwko niego.
- Co zjesz na kolację?
- Nic.
- Jak to nic?
- Wujek Gerard mi zrobił kanapki buźki i zjadłem aż trzy - powiedział dumnie i poklepał się po brzuszku - Chyba pęknę mamusiu.
Roześmiała się i wyjęła z szuflady komody piżamkę.
- Skoro już jadłeś, to idziemy się myć i spać.
- A mogę się jeszcze pobawić?
- Tylko do czasu, jak nie napuszczę wody.
- A potem, jak już będę czysty?
- Wtedy już nie Javi. Wtedy już kładziesz się do łóżka, poczytam ci bajkę i idziesz spać.
- No, na dzisiaj już koniec - Nora zamknęła książkę i pochyliła się nad synkiem, by pocałować go w głowę na dobranoc.
- Poczekaj, jeszcze ci nie opowiedziałem, co robiłem dzisiaj z wujkiem.
- Jutro mi opowiesz kochanie.
- Nie, dzisiaj! Do jutra zapomnę.
- No dobrze - wywróciła oczami i usiadła z powrotem obok niego na łóżku - No to opowiadaj.
- Najpierw byliśmy na lodach, tam gdzie zawsze!
- Znowu byłeś na lodach? Nie za dużo już ich jesz?
- Ale dzisiaj tylko jedną malutką gałkę! Nie bądź zła mamusiu, proszę - przytulił się do niej.
- W tym tygodniu już więcej nie jedz.
- Już nie będę. Potem wujek zabrał mnie na spacerek. A jak wróciliśmy do domu, to zrobił mi te super kanapki i oglądaliśmy "Króla lwa". Nie chciałem wracać do domku, przed tym jak się film skończył, Nie bądź zła na wujka, że nie zjadłem kolacji w domu. On chciał bardzo wracać, żebyś nie była zła, ale ja nie chciałem. I się spóźniliśmy i jesteś zła - kończąc prawie miał łzy w oczach.
- Kochanie... - Nora poprawiła mu włosy - Ale ja przecież nie jestem zła na wujka.
- Nie?
- Nie.
- To dobrze - uśmiechnął się - A wiesz co mamusiu?
- Co?
- Wujek Gerard jest bardzo fajny. Chciałbym, żeby był moim tatą.
- Co? - Nora spojrzała na syna zaskoczona, a serce biło jej, jak oszalałe - Przecież Lucas to twój tatuś.
- Wiem. Ale wujek jest fajniejszy. Szkoda, że to nie on tu z nami mieszka.
- Nie wygaduj głupstw Javier. Widać, że zmęczony jesteś, pora spać.
Przykryła go dokładnie kołdrą i zgasiła lampkę stojącą na biurku.
- Ale nie zamykaj drzwi -wychodząc, usłyszała jeszcze szept syna.
Z dłonią na klamce odwróciła głowę i rzuciła na niego po raz ostatni okiem. Nawet jej syn intuicyjnie znał prawdę. Puściła ją i poszła do swojej sypialni. Z szafy wyjęła karton, którego nie miała w rękach od przeszło czterech lat. Wzięła do ręki pierwsze zdjęcie, a z jej oczu pociekły łzy.
*
Kochana Noro,
Jestem tchórzem. Nigdy nie potrafiłem spojrzeć Ci w oczy i powiedzieć tego, co powinnaś słyszeć ode mnie kilkadziesiąt razy dziennie. Jestem tchórzem. Zawsze bałem się zaangażować, bałem się odrzucenia, bałem się tego, że możesz nie czuć do mnie tego samego, co ja do ciebie. Jestem tchórzem. Gdy nadszedł koniec, nie walczyłem o ciebie, uciekłem do Londynu. Jestem tchórzem, bo odkąd się rozstaliśmy, oszukuję siebie, że tak miał być. Noro, jestem tchórzem. Nie potrafiłem nigdy Ci tego powiedzieć i teraz nie potrafię nawet tego napisać. Nie potrafię wykorzystać mojej ostatniej szansy. Już nigdy więcej nie będę zawracał Ci głowy, jednak w tym ważnym dla Ciebie dniu chcę, żebyś wiedziała, co czuję.
Byłaś i jesteś dla mnie wszystkim. Już pierwszego dnia, gdy Cię zobaczyłem, wzięłaś sobie moje serce w posiadanie i ono już zawsze będzie należeć do Ciebie. Nie potrafię opisać słowami, jak bardzo szczęśliwy byłem mając Cię u swego boku w Barcelonie. Dla mnie to była bajka, która niestety miała swój koniec. Nie winię Cię, że miałaś dość tego układu, który wymyśliłem. Byłem idiotą, jednak zrobiłbym wszystko, bylebyś zawsze była u mojego boku. Dopiero gdy odeszłaś, zrozumiałem, jak wiele dla mnie znaczyłaś i jak wielkie miałem szczęście, że chciałaś być z kimś takim jak ja. Nigdy na Ciebie nie zasługiwałem, wiem o tym. Wyjechałem. Nie mogłem znieść myśli, że jesteśmy w tym samym mieście, ale już nigdy się nie spotkamy. Życie w Liverpoolu było straszne. Byłem sam. Bez Ciebie. Zupełnie sam. Nie potrafiłem i nadal nie mogę odnaleźć radości z piłki. Ostatnio znalazłem powód - nie ma Cię już na trybunach, by zobaczyć jak strzelam gole, które powinny być dla Ciebie. Mój dom jest pełen pustki, tak samo ja moje serce. Mam wielu przyjaciół, lecz tak naprawdę jestem sam. Tylko Ty byłaś moim prawdziwym przyjacielem, tylko Ty znasz mnie tak dobrze jak nikt inny na świecie. Bez Ciebie jestem niekompletny. Byłaś moją lepszą połową. Sprawiałaś, że chciałem być dobry. Chciałem na Ciebie zasłużyć, jednak nigdy mi się to nie udało.
Chciałbym powiedzieć, że jeszcze nie jest za późno, ale to nieprawda. Już jest za późno na wszystko. Dziś wychodzisz za mąż i wiem, że z nim będziesz szczęśliwa. Lucas da Ci to, czego ja nie potrafiłem. On docenia, jak cudowną kobietą jesteś i wie, jakie ma szczęście, że wybrałaś właśnie jego. Najważniejsze jest to, że on potrafi powiedzieć Ci to, czego ja nigdy nie powiedziałem.
Wiem, że jest już za późno. Rozumiem, dlaczego mnie zostawiłaś. Rozumiem nawet to, że nie powiedziałaś mi, że mamy syna. Z czasem się domyśliłem. To cudowne dziecko i będę za nim tęsknił, ale nie będę Wam wchodził w drogę. Miałaś swój powód, by nigdy mi o nim nie powiedzieć. Byłem tchórzem i doceniłbym faktu, że jestem ojcem, tak jak nie doceniłem tego, że ze mną byłaś. Nie mam żalu. Będę tęsknił za Wami obojgiem.
Wiem, że jest już za późno. Chciałem Ci jednak powiedzieć, że Cię kocham. Całym beznadziejnym sobą Cię kocham. Kocham Ciebie i Javiera. Jednak czas na naprawienie błędów już minął.
Bądź szczęśliwa, zasługujesz na to.
Zawsze będę Cię kochał,
Gerard
Zupełnie nie wiedziała, jak ma zareagować. Łzy cisnęły się jej do oczu, jednak nie mogła płakać. Za chwilę wyjdzie do tych wszystkich ludzi i na ich oczach powie najważniejsze "tak" w jej życiu. Ale przecież Gerard... Nie mogła uwierzyć, że po tylu latach w końcu dowiedziała się, co on czuje. Że zawsze czuł do niej, to samo co ona do niego. Że się kochali...
Teraz to nie ważne! On miał rację pisząc, że już za późno... Zaraz wyjdzie za mąż i to nie on jest panem młodym. Ich szansa na szczęście już dawno minęła. Oboje byli głupi i teraz muszą ponieść tego konsekwencje.
- Noro, już czas - Estella pojawiła się obok niej.
- Już? - zamrugała, by pozbyć się łez.
- Tak, wszyscy już na ciebie czekają. Co tu masz?
- Nic takiego - złożyła list od Gerarda i schowała go z powrotem do koperty. Poprawiła suknię i wymusiła uśmiech na twarzy - Jestem gotowa.
Lucas...Gerard...Lucas....Gerard...Lucas...Gerard...
Te imiona cały czas biły się ze sobą w jej głowie, gdy ojciec chrzestny prowadził ją do ołtarza.
Chciała zapomnieć o piłkarzu i o tym, co jej napisał, jednak nie potrafiła. Dostrzegła go w ostatniej ławce. Stał wyprostowany i wpatrzony prosto w miejsce, gdzie miała za chwilę stanąć. Nie rozumiała dlaczego przyszedł. Dlaczego znowu mieszał jej w głowie.
Gerard...Lucas...Gerard....Lucas...Gerard...Lucas...
Nawet nie zauważyła, a już stała przed swoim narzeczonym. Uśmiechał się do niej z miłością. Pytanie tylko, czy ona go kochała?
Lucas...Gerard....Lucas...Gerard...Lucas...Gerard...
Nieustanna bitwa w jej głowie, w jej sercu. Zupełnie nie wiedziała, co dzieje się w jej głowie.
- Czy ty, Lucasie Ballester, bierzesz sobie Norę Suarez za żonę?
- Tak - powiedział pewnie.
Gerard...Lucas...Gerard...Lucas...Gerard...Lucas....
- Czy ty, Noro Suarez, bierzesz sobie Lucasa Ballestera za męża?
Spojrzała na swojego syna. Lucas...Gerard...Gerard...Lucas... Poczuła, jakby się obudziła. Wiedziała, co robić!
- Noro?
Gerard...Lucas...Lucas...Gerard...
~~~~~~~~~~
Ostatni rozdział jest otwarty, pozostawię Was w niepewności aż do epilogu :)
Wystarczył jeden zabieg w szpitalu, żeby czas na dokończenie rozdziału sam się znalazł. Normalnie magia.
Mam wielką nadzieję, że Wam się podobało!
Jestem ciekawa, czy zgadniecie, kogo w końcu wybrała XD
Proszę Was też o pomoc. Nie wiem o kim pisać kolejnego bloga! :(
Proszę, wyraźcie swoją opinię - czy to na temat rozdziału, czy to na temat tego, o kim mam pisać!
Jak cudnie
OdpowiedzUsuńJa chce coś o Ramosie <3
Teraz ten: http://nomes-es-un-joc.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńAaaaaaa jakie zajebiste *.* <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że wybierze Gerarda :3
Czekam na epilog ! :D
Ale jestem ciekawa z kim będzie, stawiam na Gerarda. Co do kolejnego bloga to mogłabyś napisać o Alexisie Sanchezie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze wybierze Geriego ;)))
OdpowiedzUsuńCudo ♥
Czekam na epilog (niestety, bo juz koniec tego bloga :()
pls, niech powie nie i wybierze Gerarda......... załamię się, jeśli go nie wybierze ;____: MA WYBRAĆ GERIEGO, PLS NO, od tego zależy całe moje dalsze życie XD
OdpowiedzUsuńcudny, kochana, uwielbiam Twój styl pisania asjvshj <3
czekam na epilog! :*
Boziu, po prostu ryczałam jak czytałam list od Geriego.
OdpowiedzUsuńMam już pewne podejrzenia, ale pozostawię to dla siebie. Zobaczymy czy się sprawdzi.
Z tego co pamiętam to stworzyłaś bloga o Sergim i Messim (w zakładce będą był, tak mi się wydaje). Nie mogę się doczekać, gdy zaczną się pojawiać do niego rozdziały. Ale to od Ciebie zależy. Ja jednak stawiałabym na Sergiego i Messiego ;)
Ja pitole, list od Gerarda taki cudowny :')
OdpowiedzUsuńJak zwykle cudowny rozdział :)
Szkoda, że to już koniec tego bloga :/
No i oczywiście, że ma wybrać Gerarda <3
P.s. Przez niechęć do Danielli mam nadzieję, że nie wybierzesz bloga o niej XD więc wybierz obojętnie który XD
Cudo! <3 Z
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wybierze Gerarda ;3 Znaczy się innej opcji nie widzę XD
Czekam na kolejny! ;**
TWÓJ NAJLEPSZY ROZDZIAŁ JAKI NAPISAŁAŚ!
OdpowiedzUsuńZAJEBISTA JESTEŚ :D
CZEKAM NA EPILOG :*
NIE POTRAFIĘ Z WRAŻENIA OGARNĄĆ CAPS LOCKA, WYBACZ ♥
wiedziałam! Musi wybrać Geriego, ja innej opcji nie widzę. Nadzieja umiera ostatnia, więc czekam do epilogu. :)
OdpowiedzUsuńWiem, że potrafisz zaskoczyć, ale ja i tak mam nadzieję, że wybierze Gerarda. ten list był taki słodki, o jejku <3
OdpowiedzUsuńCo do następnego bloga to chciałabym Sergiego Roberto. :)
Czekam na epilog ;*
Rozdział cudowny, zajebisty, najlepszy!!! <3
OdpowiedzUsuńA ten list od Geriego...czytam i płaczę...
Czekam na epilog :3
Genialny! *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na epilog :)
V.
Cudowny rozdział! Ma wybrać Gerarda, zrozumiano? :P
OdpowiedzUsuńNastępny może o Ter Stegenie? :)
Swietny! Weź może teraz zrób bloga o jakimś nie przystojnym pilkarzu, który stara się o super dziewczynę, np. modelkę.
OdpowiedzUsuńMasz dużo opcji co do piłkarzy: Adriano, Mascherano, Vermaelen, Pedro, Iniesta, Xavi :)
Muszę powiedzieć, że zakochałam się... zakochałam się w tym blogu i mega ubolewam, że już tylko epilog przed nami, ale cóż wszystko co dobre szybko się kończy. Czekam z niecierpliwością na kolejny, pozdrawiam i zapraszam na nowy u mnie: http://la-gante-esta-loca.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńList od Gerarda mnie rozczulił :')
OdpowiedzUsuńKrótki komentarz, przechodzę do epilogu, bo jestem mega ciekawa xD